poniedziałek, 17 lutego 2020

Jeśli już być zapamiętanym...

Po mojej śmierci nie chciałbym by wspominano i zapamiętano mnie tylko z powodu tego co zrobiłem, co napisałem, co osiągnąłem. Dla wielu jest to miara sensu życia. Dla mnie nie jest. Dlatego nie chciałbym bym został zmierzony na podstawie tego ile książek napisałem, ile wykładów zrobiłem, jaką pracę wykonałem. Nie chcę by o tym mówiono. Bo to wszystko wynikało z determinacji na którą składało się wiele czynników. Kraj urodzenia, miejsce zamieszkania, religia którą we mnie wpojono, edukacja oraz ludzie którzy mieli na mnie wpływ. W życiu podejmowałem decyzje, które w większości wynikały właśnie z tych determinantów. Strach nabyty w wyniku edukacji religijnej najczęściej mnie dusił i nie pozwalał na śmiały i mądry rozwój. Gdybym urodził się w Indiach i wyznawał hinduizm, znałbym swoje miejsce w określonej kaście i pewnie żyłbym zgodnie z hinduskimi determinantami. Gdybym urodził się w wiejskiej rodzinie gdzieś w Karpatach pewnie byłbym pasterzem owiec zgodnie z rolniczymi determinantami. Więc, mi osobiście wydaje się, że nie ma dla mnie znaczenia co zrobiłem w swoim życiu i co osiągnąłem. Bo gdybym się poddusił przy porodzie i miał potem mózgowe porażenie dziecięce to nie napisałbym takich książek jakie mi się udało napisać i nie byłbym wstanie oprowadzać setki ludzi. Robiłbym wtedy coś innego. Każdy robi to na co ma siły i możliwości w życiu. Dlatego nie chcę być zapamiętany z powodu tego co osiągnąłem, co zdobyłem, ile ludzi było na moich wykładach i spektaklach w teatrze. Jeśli miałbym być zapamiętany to z innych powodów. Nie jestem łatwym człowiekiem. Wiem, że mam dość paskudny charakter i słowo „lęk” towarzyszy mi całe życie. Chciałbym być zapamiętany jako ten, któremu czasami udaje się przełamać lęki. Udaje się przełamać i pracować nad objawami somatycznymi lęków i depresji. Ten, który po osiągnięciu czegoś i nagromadzeniu umiał się od tego uwolnić. Ten, który nie przyjmował ślepo wiary i przekonań oraz idei tylko drążył i zadawał niewygodne pytania. Z wielu ciężarów nie mam jeszcze sił się uwolnić i zostawić je. Ale mam nadzieję, że z biegiem czasu będę człowiekiem z coraz mniejszą ilością lęków oraz będę wolny od rzeczy, które mnie na różnym poziomie wiążą i zniewalają. Jeśli innym moje istnienie spowodowało zmniejszenie ich cierpienia to właśnie, to będzie moje największe osiągnięcie. Jeśli moje istnienie było dla kogoś bólem, to pozostaje mi przeprosić i powiedzieć, że to za pewne z powodu mojej głupoty i lęków, z którymi staram się dzień po dniu sobie radzić.